Pisz i oceniaj innych!
Pokaż swój talent pisarski.
Obecny czas to Śro 5:38, 15 Maj 2024

Anioł?

 
Odpowiedz do tematu    Forum Pisz i oceniaj innych! Strona Główna -> Niższy szczebel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Guiwenneth
Biedny poeta



Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bielsko - Biała


PostWysłany: Pon 18:16, 19 Lut 2007    Temat postu: Anioł?

Nie wiedziałam, gdzie to dać... więc wydaje mi sie, ze pasuje tu idealnie. Opowiadanie nie jest dokończone i wydaje mi się, że już raczej nie będzie, choć... kto wie? Jak sobie przypominam, napisałam je jakieś dwa lata temu.

~~~~~~~~

Rozdział 1


Chłodna kwietniowa noc. Gwiazdy, wysoko na niebie lśnią na swym czarnym kobiercu. Maleńka plamka gazowego olbrzyma Mortha wisi nad horyzontem. Jeden z trzech księżyców, Wasud oblewa szkarłatną poświatą pobliskie domy i drzewa. Lecz to wszystko jest maleńką plamką na olbrzymiej szacie wszechświata. Zdaje się, że wszyscy są pogrążeni w objęciach Morfeusza, lecz nie jest to prawdą. Jeden człowiek siedzi w swym prywatnym laboratorium i z wielką starannością odczytuje wszystkie obliczenia z podręcznego komputera. Jest to osoba o żelaznych zasadach, która nigdy się nie wycofuje, choćby podjęła złe kroki. Wysoki, jak na swój wiek, z pasmami siwych włosów i przenikliwymi oczami. Już od kilkunastu godzin, siedzi tak nie zmieniając pozycji. Na ramionach, zarzucony niedbale fartuch, a nieliczne rude kępki włosów spadały na oczy. Lecz siedział tak, w niezmąconej ciszy i wpatrywał się w ekran monitora. W pewnym momencie jego pomarszczoną twarz wykrzywił grymas przypominający uśmiech, a oczy rozbłysły dawnym młodzieńczym blaskiem. Nacisnął przycisk „enter”, po czym przeciągnął się jak kot. Wstał, rozciągnął zesztywniałe mięśnie i żwawym krokiem wmaszerował do kuchni. Zajrzał do lodówki i wyjął z niej twarożek. Wziął łyżkę z szuflady i nadal się uśmiechając usiadł przy stole.
Po kilku minutach uporczywego grzebania w pustym pudełku, odłożył go i wyjrzał przez okno. Właśnie wschodziła Neira, drugi co do wielkości księżyc. Jej turkusowa poświata dawała więcej światła niż Wasud. Zmarszczył brwi i przyjrzał się uważniej dwóm księżycom, po czym kręcąc głową poszedł do komputera. Usiadł, rozglądając się z roztargnieniem po pokoju. Wszędzie walały się na wpół przeczytane książki. Rzucił krótkie spojrzenie na monitor i wziął do ręki słuchawkę od telefonu. Wykręcił numer i z zniecierpliwieniem wpatrywał się w wizjer. Po kilkunastu sygnałach ktoś wreszcie podniósł słuchawkę, ale nic nie było widać na ekranie wizjera.
- Halo? – rozległ się zaspany głos
- Tu James. – odpowiedział po dłuższej chwili – Udało mi się! – wykrzyknął prosto w ucho biedakowi.
- Sorry, ale mógłbyś mówić o pół tonu ciszej? Mam strasznego kaca. Byłem na imprezie u Mary, a wiesz jak u niej bywa. Wszędzie te przepyszne czerwone wino, a jej koleżanki… po prostu miód malina i nic więcej. Te wszystkie krągłości, że aż się chce dotykać…
- No, właśnie słyszę, że masz kaca. Nie interesuje mnie co było u Mary. Mam dla ciebie lepszą wiadomość.
- Jaką? – zapytał jego rozmówca, wciąż zaspany
- Nie słuchałeś mnie? – oburzył się James – Udało mi się
- Co?
- Pamiętasz ten meteor, który walnął niedaleko uniwersytetu?
- No.
- No, to udało mi się odtworzyć cały kod DNA który na nim znaleźli.
- To fajnie – nie przejął się - wiesz, porozmawiamy rano. Wiesz w ogóle która godzina? Wpół do 4. Mógłbyś się nade mną zlitować, wróciłem niecałe półtorej godziny temu. A do tego ten straszny ból głowy… - i odłożył słuchawkę.
- Halo? Jerry? Jerry! A niech to!
Rzucił słuchawką na widełki i walnął sfrustrowany pięścią w blat biurka. Że też akurat dzisiaj musiał się upić! Policzył do dwudziestu i pomału złość zaczęła niego ulatywać. Schylił się i przesłał wzór do konsolet do pomieszczenia, w którym, przynajmniej ma taką nadzieję, uda mu się odtworzyć postać kryjącą się za tym DNA. Możliwe, że jest to pozostałość, po jakimś wraku statku kosmicznego, ale wątpił w taką hipotezę. Według niego, jest to DNA istoty która nie jest człowiekiem, istoty, która, swoim i zdolnościami naturalnymi przewyższa człowieka.
Z takimi myślami położył się do mocno sfatygowanego łóżka i momentalnie zasnął.


Rozdział 2


Obudził go szczęk otwieranych drzwi i donośne głosy dochodzące z korytarza. Przeciągnął się i przetarł zaspane oczy. Odwrócił głowę, ale zaraz powrócił do poprzedniej pozycji, bo poczuł przeszywający ból w karku. A niech to, pomyślał, musiałem źle się położyć. Wstał, choć z lekkim trudem i otrzepał pomięte ubranie w którym spał. Spojrzał w lustro. Pod oczami widniały sine kręgi, jakby go ktoś pobił, lecz same oczy błyszczały jak gwiazdy na bezchmurnym niebie.
Głosy przeniosły się do przedpokoju.
- James! Gdzie jesteś? Dziś wielki dzień! Obudź się! – usłyszał głos kolegi
- Jestem w pokoju! – odkrzyknął
- Już do ciebie idziemy.
Idziemy? Przemknęło mu przez głowę. A kto u licha tu jeszcze przyszedł? Przecież to teren zamknięty i mogą tu wchodzić jedynie pracownicy! Odwrócił się gniewnie na pięcie i srogim wzrokiem spoglądał w kierunku drzwi. Usłyszał śmiech. Śmiech, który na sto procent nie należał do Jerry’ego. Do pokoju weszło dwóch mężczyzn. Jeden po sześćdziesiątce, a drugi wyglądał na około trzydziestolatka. Dość ciemna karnacja i wesoły uśmiech od razy rzucały się w oczy. Chłopak uśmiechnął się i podał mu dłoń.
- Jestem George Pintswiller. Miło mi pana poznać. Jerry dużo o panu mówił. – James rzucił mu krótkie spojrzenie zastanawiając się, kiedy go zatłuc. Teraz, czy później, żeby choć trochę miał uciechy oglądając narodziny nowej rasy.
- James Nurty, mnie także – jasne, bardzo miło, dodał w myślach z ironią.
James, z natury nigdy nie przepadał za towarzystwem. Był pracoholikiem i nie miał na to czasu. Jedynie kogo spotykał, to ludzi z którymi pracował czyli na przykład Jerry’ego. Ale ten nie będzie już długo chodził po ziemi. Dla niego laboratorium było świętym miejscem i nie cierpiał obcych na jego terenie. Każdego takiego udusiłby gołymi rękoma, no i teraz nadarzyła się okazja. Szkoda tylko, że za takie coś zostałby wywalony z pracy, a bez niej na pewno by umarł.
- No, to kiedy zaczynamy geniuszu? – zapytał Jerry
- Wszystko jest już gotowe. Trzeba tylko nacisnąć odpowiednie guziki, a maszyny same za nas zrobią czarną robotę.
- A jak nazwiesz to „coś” ? – dopytywał się Georg
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem – odparł
- No to zaczynajmy! – zagrzmiał Jerry swoim barytonem – Komu w drogę, temu nogi nie zapuszczą korzeni.
- No, raczej z tym byłby kłopot. Stoimy na marmurowej posadzce.
- Ach… ty nigdy nie miałeś humoru, James.
- Praca to nie humor – burknął
- ha, ha, ha! A nie mówiłem ci George? On zawsze tę swoją pracę traktuje strasznie poważnie. Ten tylko się uśmiechnął i kiwnął głową.
Weszli do pomieszczenia w który pełno było wszelkiego rodzaju lamp i lampeczek.
- Ale wydechowo! – westchnął George
- Mówiłem ci, że ma najnowsze cudeńka techniczne na jakie wpadł człowiek. To prawdziwy geniusz, tylko bez humoru.
- Po takiej imprezie to ty masz po prostu szampański nastrój i każdemu chciałbyś wykręcić jakiś numer – odgryzł się – Bylebyś tylko nie chciał tutaj zrobić jakiegoś dowcipu. Jeżeli choć spróbujesz, wezwę ochronę i postaram się, żebyś stracił pracę.
- Spokojnie staruszku, nie tak ostro – starał się uspokoić kolegę
- Ja pan tym wszystkim prowadzi? – zapytał z lśniącymi oczami chłopak
- To łatwizna – uśmiechnął się pod nosem – trzeba tylko nacisnąć te przyciski, później te, pociągnąć za ten sznurek, a na koniec przekręcić tę dźwignię. – wyjaśnił to tak szybko, że nikt by tego nie zapamiętał.
- Och, przestań być taki zgryźliwy, odpalaj!
- Nadal jesteś pijany – stwierdził James – nie powinieneś w takim stanie przychodzić do pracy, to może zaszkodzić i tobie i innym.
- Nie przesadzaj… wypiłem tylko kilka kieliszków
- Chyba butelek.
- Ej, przestań się mnie czepiać i zajmij się pracą!
- Nie jesteś na żadnym spektaklu! Chodź tu i mi pomóż, z łaski swojej.
- Nie widzisz w jakim jestem stanie?
- To nie trzeba było przychodzić do pracy! Już!
- No dobra, niech ci będzie… - mruknął zrezygnowany Jerry i powlókł się do konsolet udając ciężko chorego na kaca.
- Tylko żebyś niczego nie schrzanił. Już raz ci się udało.
- Wrr…
George przypatrywał się całej tej scenie z uśmiechem na twarzy. Z pewnością wybuchłby śmiechem, ale zaraz zostałby wygoniony stamtąd przez Jamesa. Bawił go ten staruszek, który uważał, że nie ma humoru. Usiadł wygodnie na wcześniej przygotowanym fotelu i spojrzał w stronę jedynej wolnej od maszyn ścianie. Dotknął ją palcem.
- Nie dotykaj! – usłyszał za sobą krzyk. Szybko cofnął palec. Ten facet chyba ma oczy wokół głowy, pomyślał. – to specjalna szyba, którą sam zamówiłem, bo uniwersytet uważał, że nie jest potrzebna. Ale ja wiem swoje i nikt mi kitu nie wciśnie.
- Kiedy zaczynamy? – zapytał
- Jeśli ci się nudzi, możesz wyjść. Nie trzymam cię tu na sznurku.
W pewnym momencie po drugiej stronie rozbłysły światła. W środku nie było nic nadzwyczajnego. Ze względu, że nie wiadomo co wyjdzie z tego wszystkiego było tam maleńkie łóżko, przymocowane do podłogi, stolik z owocami i kilkoma płatami szynki, no i oczywiście kawałek meteoru, na którym znaleziono szczątki DNA nieznanej istoty. Gdyby obok niego stanął, sięgałby mu do pasa. Była to dziwna skała emanująca błękitne światło. Wzięto jej próbki do analizy, ale nie znaleziono w jej składzie, żadnych znanych kruszców, czy minerałów.
- No, gotowe. Panowie, proszę usiądźcie, a ja zajmę miejsce przy konsoletach, gdyby coś zaczęło nawalać. Jeżeli coś wybuchnie nie oglądajcie się z sobą, tylko uciekajcie.
- Dlaczego coś miałoby wybuchnąć? – zapytał chętny wiedzy chłopak. Mężczyzna posłał wymowne spojrzenie w stronę kolegi.
- Niech Jerry ci powie. On się na tym zna – powiedział z przekąsem
- Ech… no więc tak…
- Ale nie teraz – przerwał – teraz zajmujemy się tym – wskazał na sąsiednie pomieszczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
dudziaczek
Kura z pazurem



Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Władysławowo


PostWysłany: Wto 12:14, 22 Maj 2007    Temat postu:

No, to fajne, pzdr

Nad wyraz rozwinięta wypowiedź - Ir.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Pisz i oceniaj innych! Strona Główna -> Niższy szczebel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin